Technoludzie.
Technoczas.
Rozważania na podstawie książki Manuela Castellsa „Społeczeństwo sieci”
Aby dokładnie przyjrzeć się
problemowi społeczeństwa istniejącego w sieci [czy też raczej, jak mówi sam
tytuł- społeczeństwa sieci], należy przede wszystkim wyjaśnić występujące
części składowe wybranego terminu.
Pierwszą z tych części jest wyraz
społeczeństwo. Oxfordzki Słownik socjologii i nauk humanistycznych definiuje
społeczeństwo w następujący sposób: „Grupa osób, które mają
wspólną kulturę, zajmują określony obszar terytorialny oraz mają poczucie
przynależności do zjednoczonej i odrębnej całości.”[1]
Kolejną składową analizowanego
terminu jest sieć. Prawidłowa nazwa
to Sieć Internet [od ang. inter-network, dosłownie "między-sieć"].
Jest to pewna przestrzeń adresowa, działająca przy wykorzystaniu protokołu
komunikacyjnego IP [Internet Protocol].
Społeczeństwo sieci, nie będzie zatem niczym innym jak:
a)
Grupą osób, których przynajmniej część działań
odbywa się z wykorzystaniem Sieci Internet;
b)
Posiadającą wspólną kulturę, w tym wypadku
będzie to specyficzny język np. skróty LOL, emotikony; wytwarzającą pewne dobra
w przestrzeni [jako przykład może posłużyć serwis YouTube]
c)
Obszar terytorialny dla społeczeństwa sieci będzie „zamykał się” we wszystkich przejawach
działalności człowieka w Sieci Internet. Takich jak: strony WWW, serwisy
społecznościowe, fora itp.
Castells w swojej książce porusza
wiele ciekawych kwestii. Do najważniejszych jednak – moim zdaniem- należą
następujące:
„Społeczeństwo za pośrednictwem państwa może zdusić rozwój technologii lub odwrotnie- wzmagać go.”. Tezę tę zdają się potwierdzać pewne oczekiwania społeczeństwa. Większość z nas korzysta z „rezerwacji online”, gdy kupujemy bilety do kina, czy składa roczne zeznanie podatkowe poprzez konkretny serwer. Jesteśmy zdziwieni, gdy firma naszego znajomego nie ma strony internetowej i natychmiast radzimy takową założyć. Oczywiście, raz po raz zdarzają się próby kontrolowanie tego, co w sieci. Słynnym przykładem buntu przeciwko takowym, była chociażby sprawa ACTA.
„Społeczeństwo za pośrednictwem państwa może zdusić rozwój technologii lub odwrotnie- wzmagać go.”. Tezę tę zdają się potwierdzać pewne oczekiwania społeczeństwa. Większość z nas korzysta z „rezerwacji online”, gdy kupujemy bilety do kina, czy składa roczne zeznanie podatkowe poprzez konkretny serwer. Jesteśmy zdziwieni, gdy firma naszego znajomego nie ma strony internetowej i natychmiast radzimy takową założyć. Oczywiście, raz po raz zdarzają się próby kontrolowanie tego, co w sieci. Słynnym przykładem buntu przeciwko takowym, była chociażby sprawa ACTA.
Konstruowania tożsamości w Sieci.
Castells jako tożsamość rozumie:
„Proces, poprzez który aktor społeczny definiuje siebie i konstruuje sens
głównie na podstawie danego atrybutu kulturowego lub zbioru takich atrybutów z
wyłączeniem szerszych odniesień do innych społecznych struktur.”. O ile
pierwsza część zdaje się nie budzić żadnych wątpliwości [jako atrybut obecnie
można rozumieć np. ilość „lubię to” klikniętych pod naszym zdjęciem na jednym z
portali społecznościowych], o tyle końcowe „z wyłączeniem szerszych odniesień
do innych społecznych struktur” nie jest obecnie takie pewne. Sama struktura
społeczna jest to układ wzajemnie powiązanych elementów składowych
społeczeństwa, np. ról społecznych czy pozycji, między którymi zachodzą mniej
lub bardziej dynamiczne procesy oraz występuje hierarchia społeczna. Jest to
też układ stosunków społecznych pomiędzy poszczególnymi osobami, kategoriami
społecznymi lub organizacjami.[2]
Moim zdaniem obecnie egzystowanie w Sieci Internet odwołuje się do struktur
społecznych, funkcjonujących poza nią. Dodawanie zdjęć z rodzinnych wakacji,
pisanie bloga o tym, jaki nasz szef jest nudny.. To wszystko sprawia, że nie
jest łatwo jednoznacznie stwierdzić, iż tożsamość w sieci jest czymś innym,
odległym od świata realnego. Jednocześnie: nie można wykluczyć, iż przypadki
takiego odseparowania się znajdą.
Kolejna ciekawa teza, jaka
pojawia się w trakcie zagłębiania się w dzieło, brzmi następująco: „Komputery,
systemy komunikacyjne i genetyczne, dekodowanie oraz programowanie, staja się
zatem wzmocnieniami i ekstansjami ludzkiego umysłu”. Analizując w myślach
miniony tydzień milionów ludzie na świecie, jestem pewna, że Castells nie mógł
celniej ująć sprawy. To, czego ludzki umysł nie jest w stanie zrobić- robi za
niego technologia. Niegdyś człowiek panował jedynie nad zwierzętami. Dziś –
przy pomocy kilku połączeń, kabli i procesorów- jest w stanie panować nad losem
całego świata. Gdzie ludzki zmysł wzroku nie dojdzie, tam podczas operacji
wysyła się kamerę. Wszystko sprawia, iż technologia jest jedynie narzędziem
umysłu. Są umysły, które ją przerastają, ciągle prezentując nowe rozwiązania.
Ale są i takie, które ona sama przerasta. Społeczeństwo zawsze jest
zróżnicowane Składa się zawsze z pewnych grup.
Są zatem tacy, którzy sieć traktują jak wybawienie od wrogiego świata, a
są i tacy, którzy po tym jak zostali przez nią złowieni- duszą się, wciąż
szukając drogi ucieczki. Obecnie jednak, żyjąc w kręgu cywilizacji zachodniej-
życie poza siecią, jest niemożliwe. Nawet, jeśli nigdy nie włączaliśmy
komputera, i tak w niej istniejemy. A przynajmniej nasze dane, tak jak we
wdrożonym niedawno systemie e-WUŚ.
Na sam koniec tych krótkich
rozważań, zostawiłam moje ulubione zdanie z omawianej książki: „Żyjemy w
świecie, który stał się cyfrowy”. Książkę polecam, zachęcam i radzę każdy
rozdział dopasowywać do tego, co za oknem bądź… windowsem się czai.
Natalia Nieciąg
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń