wtorek, 9 kwietnia 2013

"Sto zabobonów" - recenzja książki



Racjonalność pośród zabobonów
Józef Maria Bocheński  Sto zabobonów

W opublikowanej po raz pierwszy  w 1986 r., a więc  ponad ćwierć wieku temu, książce Sto zabobonów, Józef Maria Bocheński rozprawia się z pojęciami funkcjonującymi jako pewne oczywistości, którym zdaniem autora, do owej oczywistości niezmiernie daleko. Celem opracowania jest pomoc czytelnikom w walce o wolność od błędów, którym każdy zdaje się czasem hołdować, ale także stworzenie swoistego małego wstępu do filozofii. Tytułowe „zabobony”,  kojarzone z myśleniem magicznym (które ma jednak głównie wymiar praktyczny), odnoszą się tu także do błędów teoretycznych. J. Bocheński definiuje „zabobon” w następujący sposób: to wierzenie, które jest (1) oczywiście w wysokim stopniu fałszywe, a mimo to (2) uważane za na pewno prawdziwe. W opracowaniu, które rości sobie miano filozoficznego, ujęte zostały także takie tematy jak astrologia czy numerologia, u podstaw których leżą pomysły filozofów, mimo tego, że dziś nie mają z filozofią nic wspólnego, a które Bocheński nazywa zabobonami wulgarnymi. Nawiasem mówiąc, równie radykalne poglądy wygłasza autor na temat dialektyki, idealizmu czy humanizmu.
Przedmiotem naszych zainteresowań jest jednak irracjonalizm, który znalazł się w omawianym wykazie. Poza nim znajdziemy tam również racjonalizm, choć logik stara się pokazać, że nie ma w tym sprzeczności. Zestawienie to wynika bowiem z określania racjonalizmu na dwa sposoby – szerszy i węższy (oświeceniowy).
Pierwszy to postulat postępowania rozsądnego, zarówno pod względem wyboru zdań uznawanych za prawdziwe, jak i działalności. Z kolei określenie „rozsądnie” znaczyć ma tyle co „spójnie”, „w sposób niesprzeczny” i zarazem w „sposób zgodny z przyjętymi w danej dziedzinie dyrektywami”.
Drugi polegać ma na twierdzeniu, że rozum, tj. doświadczenie i wnioskowanie wystarczają, aby znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania, jakie człowiek może sobie postawić – w tym znaczeniu odrzuca się zarówno autorytet, jak i wiarę. Zabobonem jest więc irracjonalizm, jak i racjonalizm w rozumieniu wąskim. Konsekwencjami tego ostatniego, równie nagannymi, są poglądy, których racjonalizm stanowi składnik: oświecenie, pozytywizm i scjentyzm.
Autor zauważa jednak, że nurtem bardziej wpływowym od racjonalizmu jest irracjonalizm, czyli przekonanie, że człowiek może – lepiej od rozumu – poznać świat za pomocą uczuć, intuicji itp. Uzasadnieniem jego „zabobonności” ma być fakt, że „wszystko, co wiemy o świecie, zostało poznane za pomocą rozumu. Przeczenie temu jest czymś tak dziwacznym, że pytanie, dlaczego tylu ludzi ulega irracjonalistycznemu zabobonowi nasuwa się z wielką siłą”. Jest to zdanie trochę zaskakujące w perspektywie twierdzenia autora na temat zakresu pojęcia racjonalizmu i krytyki jego znaczenia węższego, którego założenia znajdujemy przeciwstawione irracjonalizmowi, mimo tego, że jego przeciwieństwem ma być racjonalizm w sensie szerokim. Skoro „wszystko, co wiemy o świecie, zostało poznane za pomocą rozumu”, jak uzasadnić radykalizm autora w kwestii potrzeby autorytetu czy wiary?
Popularność irracjonalizmu ma, jego zdaniem, źródła przynajmniej dwojakie. Pierwszym z nich jest duże znaczenie intuicji itp. w stosunkach międzyludzkich, drugim zaś – mniejsza ilość pracy, której rzekome irracjonalne „poznanie” wymaga mniej w odróżnieniu od ciężkiej drobiazgowej pracy wymaganej przez metodę racjonalną. Jest więc poglądem mniej wymagającym.
Pomimo deklarowanego filozoficznego charakteru pracy, przytoczone określenia wydają się dość ubogie, co można zrzucić na karb popularyzatorskiego charakteru pracy, ale też często arbitralne. Irracjonalizm został tu scharakteryzowany jako irracjonalizm epistemiczny, co nie wyczerpuje oczywiście filozoficznych ujęć tego zagadnienia. Sto zabobonów pozostaje lekturą interesującą, silnie związaną z kontekstem historycznym jej wydania; w tematyce irracjonalności nie wnosi jednak wiele do szczegółowych analiz.

KMK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz